niedziela, 11 marca 2012

Po ostatniej wizycie w Kinie ( Kino - duże pomieszczenie, z wieloma rzędami całkiem wygodnych foteli i b. dużym ekranem, gdzie wyświetla się filmy dla dużej grupy osób. Piszę to, ponieważ mam wrażenie, że niektórzy mogli już zapomnieć jak to wygląda.) na elbląskiej premierze "Kobiety w czerni", na której pojawiło się 10 osób, doszedłem do niepokojącego wniosku, a mianowicie, że Kino umiera. Jeszcze nie tak dawno temu chcąc obejrzeć film w dniu premiery trzeba było rezerwować bilety chociaż kilka dni wcześniej. A teraz? Trzeba sprawdzić czy film nie został odwołany przez nie sprzedanie ŻADNEGO biletu. Ludzie, co się z wami dziej!? Przecież to nie jest na tyle drogie, żeby nie można było, chociaż raz w miesiącu sobie na to pozwolić.
Wiem, że nie będzie to populara opinia, ale chciałbym, żeby NIEKTÓRE założenia ACTA zostały w Polsce wprowadzone. Myślę tutaj o ograniczeniu, bądź całkowitemu wyeliminowaniu piractwa internetowego. Ja nie ściągam i nie uważam żeby było to nieosiągalne dla wszystkich, a tłumaczenie, że "oni mają i tak za dużo pieniędzy" jest dla mnie co najmniej żałosne. Chciałbym żeby Kino wyglądało tak jak kiedyś (co dla mnie oznacza 6-7 lat temu), gdzie sale były pełne, gdzie było słychać reakcje widowni, licznej widowi, gdzie trzeba było kilkunastu minut, żeby wszyscy opuścili salę. Czy to tak wiele....?

Co do samego filmu - całkiem niezły, ale zdarzało mi się oglądać lepsze. Moja ocena na FILMWEBie 7/10

czwartek, 23 lutego 2012

Wiem, że powinienem uczyć się geografii, ale ja wolę włączyć muzykę i wpatrywać się w sufit;
Wiem, że powinienem zacząć rozwiązywać zadania z fizyki, robię tymczasem kolejny tysiąc zdjęć;
Wiem, że lektury same się nie przeczytają, a jednak sięgam po kolejną książkę zupełnie niezwiązaną z tematem;
Wiem, i co z tego!? Czy sama świadomość uciekającego czasu i ciągły jego brak są w stanie zmienić moje podejście do pewnych spraw? Czy słyszane ciągle dookoła "kazania" o zmarnowanym, poprzez niezdaną maturę, życiu będą w stanie w końcu mnie zmotywować do zrobienia czegokolwiek "pożytecznego"? Don't think so.
Zawsze podziwiałem ludzi, którzy potrafili, bez względu na przeciwności, dążyć do celu. Ja tak nie potrafię. Czasami zastanawiam się nawet, czy ja mam wyznaczony jakiś konkretny cel? Ja po prostu jestem. Czy wolny? Może, ale co do tego też nie mam pewności. Robię to co wszyscy, idę w tym samym kierunku. Mam 18 lat, żadnych poważnych osiągnięć i góry niespełnionych marzeń. Może to dobry czas na zmiany? Gruntowne. Muszę się w końcu zorganizować i ogarnąć cały ten syf. Co by nie było w kwietniu zaczynam "nowe" życie więc przyszłość daje jakąś nadzieję...


"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same"
                                                                                                                               -Phil Bosmans










                                                                                           

środa, 22 lutego 2012






No i znowu oram się zdjęciami z wakacji. Znowu tęsknię i znowu wmawiam sobie, że to już niedługo. Żaaaaaaaaaaaaaaaal
Więc jestem.
Zbierałem się z tym już od dłuższego czasu no i w końcu się udało - założyłem bloga. Mam nadzieję, że znajdę czas i motywację do pisania tu czegokolwiek. Jutro wrzucę jakieś zdjęcia, no postaram się przynajmniej...