czwartek, 23 lutego 2012

Wiem, że powinienem uczyć się geografii, ale ja wolę włączyć muzykę i wpatrywać się w sufit;
Wiem, że powinienem zacząć rozwiązywać zadania z fizyki, robię tymczasem kolejny tysiąc zdjęć;
Wiem, że lektury same się nie przeczytają, a jednak sięgam po kolejną książkę zupełnie niezwiązaną z tematem;
Wiem, i co z tego!? Czy sama świadomość uciekającego czasu i ciągły jego brak są w stanie zmienić moje podejście do pewnych spraw? Czy słyszane ciągle dookoła "kazania" o zmarnowanym, poprzez niezdaną maturę, życiu będą w stanie w końcu mnie zmotywować do zrobienia czegokolwiek "pożytecznego"? Don't think so.
Zawsze podziwiałem ludzi, którzy potrafili, bez względu na przeciwności, dążyć do celu. Ja tak nie potrafię. Czasami zastanawiam się nawet, czy ja mam wyznaczony jakiś konkretny cel? Ja po prostu jestem. Czy wolny? Może, ale co do tego też nie mam pewności. Robię to co wszyscy, idę w tym samym kierunku. Mam 18 lat, żadnych poważnych osiągnięć i góry niespełnionych marzeń. Może to dobry czas na zmiany? Gruntowne. Muszę się w końcu zorganizować i ogarnąć cały ten syf. Co by nie było w kwietniu zaczynam "nowe" życie więc przyszłość daje jakąś nadzieję...


"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same"
                                                                                                                               -Phil Bosmans










                                                                                           

4 komentarze:

  1. Ziom, gratuluje swietnego postu i musze Ci powiedziec, ze nawet sie wczulam... Wlasnie leze na lozku, sluchawki w uszach, obok ksiazka od gegry - jutro PK z litosfery, a ja sluchajac muzyki zastanawiam sie nad swoim zyciem i nad moimi wyborami - tymi dokonanymi i tymi, ktore dopiero przede mna.. Hm, alez melancholijnie sie zrobilo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy życie musi mieć cel? Czy musimy podążać tym przetartym szlakiem? Czy kiedy z niego zejdziemy zmarnujemy się czy będziemy wolni? A może idąc tym szlakiem we własny sposób jesteśmy prawdziwie wolni?
    Czy potrzebny nam cel, sens, wzór, autorytet? Czy raczej pozostać sobą do końca, nie zważając na to, co powinniśmy, a co rzeczywiście chcemy i robimy i jakie będą tego skutki?
    Czy Twoje życie jest pedantycznie poukładane, wspomnienia pozamykane w sterylne worki, myśli starannie wybrane czy jest chaotyczne? A jeśli to drugie to czy twoim światem rządzi chaos teorii czy teoria chaosu?
    Be yourself.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na prawdę chciałam przestać to czytać po zwróceniu uwagi na "wiem(...), wiem(..), wiem(..), ale jednak odnalazłam jakieś podobieństwo do pewnych etapów mojego życia. Tak więc przeczytałam tą jakże smętną i nudną wypowiedz. No i :
    Również mam 18 lat, żadnych poważnych osiągnięć, góry niespełnionych marzeń a na dodatek "toksyczny związek" za sobą, ale żaden z tych czynników nie czyni ze mnie znudzonej życiem nastolatki, bez celu, ambicji i motywacji. Niemożliwe abyś szedł w tym samym kierunku co wszyscy, chyba że na siłę chcesz gonić pospolity szary obraz życia. Gdyby tak było, to pozostaje pytanie czemu Dżoana się z Tobą trzyma?! Odsuńmy to na bok, bo ona wybiera ludzi nietuzinkowych. Więc albo na siłe robisz z siebie kozła ofiarnego życia, albo gdzieś głęboko w Tobie siedzi iskra. Myślę, że po części jedno i drugie, ale na cholerę chcesz być hegemonem czarnej armii, skoro robisz zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacy wszyscy tu poetyccy i wyjątkowi, a jednak niemal tacy sami dla odległego obserwatora. Po prostu grupka nastolatków, która dyskutuje o braku sensu i celu. Czy ludzie po 30 lub 40 roku życia myślą w ogóle jaki jest sens ich czasu na ziemi? Myślę, że tylko bycie młodym do 25r.ż. upoważnia nas do marnowania czasu na filozofowanie i szukanie odpowiedzi na odwieczne pytania.
    Grzeszniku, jak zmieniło się Twoje życie w kwietniu? Czy zmiana była znaczna, zauważalna? Czy jakkolwiek wpłynęła na Twój światopogląd? Czy "nowe" życie stało się takim, jakiego się spodziewałeś?
    Czasem wydaje nam się, że jesteśmy dorośli, a ja prawie nieustannie czuję, że nie przestałam być dzieckiem, które spodziewa się, że 20 lat to późna starość i czas na mądrość oraz symboliczną długą, białą brodę i okulary. Tymczasem zdaję sobie sprawę, że 18 lat to naprawdę krótki okres czasu i podczas niego, zupełnie niepodobnie do was, uzbierałam sobie ładną górkę niespełnionych marzeń i wciąż ją pielęgnuję, dbam, by nie przestała rosnąć. Mam jedynie problem z pomniejszaniem jej, bo im dalej w las, tym apetyt większy (idę o zakład, że coś pomieszałam, ale już trudno - nie potrafię wyrazić się lepiej).

    OdpowiedzUsuń